Ładuje stronę

BADABING KLUB GO GO - Wojska Polskiego 11, 70-470 Szczecin

INSPIRUJĄCE PONIEDZIAŁKI Z EDU: DZIŚ ZAMIAST JUTRA

JUTRO, JUTRO I ZNÓW JUTRO...

Często powtarzamy te słowa Makbeta, choć w zupełnie innym kontekście: nie z udręką i goryczą, lecz z nadzieją i ulgą: nadzieją na to, że jutro wreszcie zaczniemy robić coś, co planujemy od dawna; ulgą – bo w końcu zaczniemy to robić, a jutro nadejdzie lada moment, więc można się uwolnić od poczucia winy, że dotąd jeszcze nie podjęliśmy działania. Nie ma się zatem czym martwić i przejmować, przecież już jutro zrobimy to, o czym myślimy od tygodnia, miesiąca, roku i co wciąż czeka na swoje jutro.

A potem jutro zmienia się w dziś. A my znów postanawiamy, że zaczniemy jutro.

Znacie to? Znacie tę sytuację, gdy od dłuższego czasu przesuwa się jakąś ważną sprawę – czasem niemiłą, czasem miłą, czasem po prostu wymagającą wysiłku – na jutro, jutro i jutro, a w ramach zapełnienia dziś wykonuje się szereg prac zastępczych, mniej ważnych lub nie tak pilnych? Podejrzewam, że sporo czytelników doświadczyło tego przynajmniej raz w życiu, inni zaś od czasu do czasu lub często. To paskudna tendencja, początkowo łudząca obietnicą „masz dużo czasu”, później wywołująca coraz większy stres, wreszcie uderzająca w twarz jadowitym: „Sorry, ale wiesz, że deadline mija w tym tygodniu / dziś / za godzinę?”. Następuje wielka mobilizacja sił, wściekły wyścig z czasem i albo bolesny zawód, bo się nie zdążyło, albo pyrrusowe zwycięstwo: wprawdzie zdążyło się, ale jakim kosztem energetyczny, psychicznym, fizycznym, czasem też relacyjnym lub finansowym.

Tak, to paskudna tendencja. Tendencja do czego? Do prokrastynacji, oczywiście. Bo właśnie ona tak lubi nas zadręczać: prokrastynacja.

PROKRASTYNACJA, CZYLI?

Czym jest prokrastynacja? Wyjaśnia to Edyta Duda w artykule Mogę wszystko, ale... potem, dotyczącym tego zjawiska:

„Słowo to pochodzi z łaciny: od pro, czyli »naprzód«, oraz crastinate, które oznacza »jutro«. Zwlekamy, opóźniamy, odkładamy działania na później. I ponosimy tego koszty. Działając w ostatniej chwili, odczuwamy niepotrzebny niepokój i osiągamy zwykle gorsze wyniki. [...] Specyficznym kosztem jest stres, związany z działaniem za pięć dwunasta, mniejsze zadowolenie z życia, a także żal z powodu straconych okazji.

Ale zwlekając, tracimy też coś ważniejszego. William Knaus, psychoterapeuta zajmujący się tym problemem, pisze: »W świecie zwlekania osobistego odkładasz na później mówienie ważnym dla siebie osobom, że ci na nich zależy, unikasz podjęcia ryzyka, o którym marzyłeś, lub nadal palisz, choć wiesz, że mądrzej byłoby rzucić. [...] Wciąż przepuszczasz okazje do rozwoju ze strachu przed tym, że nie dość dobrze wypadniesz... «. [...]

Istnieją różne powody i style zwlekania. Efekt jednak zwykle jest ten sam: po chwilowej uldze przychodzi tym większy ból. »Zwlekanie jest jak karta kredytowa: dużo zabawy, póki nie dostaniesz rachunku« [...]. Czy warto zaciągać ten kredyt?”.

Na pytanie, czy warto, każdy musi sobie sam odpowiedzieć. Jak się okazuje, można wyróżnić kilka typów prokrastynatorów, czyli ludzi działających w trybie prokrastynacji. Dla niektórych odkładanie wszystkiego do ostatniej chwili bywa pod pewnymi względami przydatne lub wygodne – na przykład jako odgórne usprawiedliwienie potencjalnej porażki czy podniesienie poziomu adrenaliny. Jednak wiele osób chętnie by zamieniło prokrastynację na efektywne działanie – tylko jak?

Pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie, że problem prokrastynacji w ogóle nas dotyczy (w tym celu można zajrzeć do cytowanego artykułu i zrobić sobie test „Prokrastynator to Ty?”). Drugim – stwierdzenie, do jakiej grupy się należy (tu pomocna będzie przywoływana w tekście książka Zrób to teraz. Stop odkładaniu spraw na jutro, której autor, Jeffery Combs, wyróżnia i omawia sześć typów prokrastynatorów). A trzeci krok?  Znalezienie metod na zwalczania prokrastynacji. Tylko, znów – jak?

JUTRO BĘDZIE DZIŚ

Autorka proponuje dziewięć sposobów pomagających uwalniać się od prokrastynacji i przechodzić z „zrobię to jutro” na „robię to dziś”:

„Dość przemawiania i planowania, po prostu zacznij działać – krok, choćby kroczek, po kroczku.

  • Miej jasno określony cel, pamiętaj, do czego dążysz, i nie trać go z oczu.
  • Wyłącz wszystko, co Cię rozprasza (w szczególności Facebook i iPoda).
  • Wyrób w sobie nawyk działania mimo trudności i niepowodzeń.
  • W chwili kryzysu szukaj wsparcia kogoś, kto w Ciebie wierzy i wspiera Twoje marzenia.
  • Rozbrój wymówki, że jeszcze nie teraz – zawsze jakaś się znajdzie.
  • Weź odpowiedzialność za swoje działanie, za jego rozpoczęcie i doprowadzenie do końca.
  • Nie oglądaj się wstecz, w szczególności nie rozpamiętuj minionych niepowodzeń.
  • Podziel duże zadania na mniejsze partie, ustal i przestrzegaj terminów ich wykonania.
  • Wybaczaj sobie i innym, gdy coś poszło nie po Twojej myśli”.

Co można by dodać, by zwiększyć liczbę sposobów walki z prokrastynacją? Do kompletu (by był ładny tuzin) dorzuciłabym jeszcze trzy propozycje:

Nagradzaj się za każdy, nawet drobny krok do przodu – bo wtedy w głowie utrwala się skojarzenie: wykonane działanie równa się przyjemność (natychmiastowa) i nagroda (choćby najmniejsza i najbardziej błaha).

Twórz listy lub plany tego, co chcesz albo musisz zrobić – obecność „listy rzeczy do zrobienia” potrafi działać motywująco (albo, gdy rzeczy zbiera się coraz więcej, potrafi postraszyć i odstraszyć ochotę do odkładania na później).

Wyobrażaj sobie często i szczegółowo, jak wykonujesz jakieś zadanie – wizualizacje są bardzo pomocne i skuteczne, bo nasz umysł przyzwyczaja się dzięki nim do wizji siebie (czyli nas) robiącego to, o czym myślimy.

A Wy? Co dodacie do tej listy?

Na zakończenie przypominam lekturową podpowiedź: Jeffery Combs, Zrób to teraz. Stop odkładaniu spraw na jutro. Może sięgniemy po tę książkę – nie jutro, lecz jeszcze dziś?